Justin's POV
Oddychałem nierównomiernie,wpatrując się w ojca Cassie z zaciśniętą szczęką i pięściami.Czułem jak wszystko się we mnie gotuje,chociaż sam nie wiedziałem czemu.Nie znałem tej dziewczyny,rozmawiałem z nią tylko wczoraj,a mimo tego czułem potrzebę opiekowania się nią.Wiem,to było głupie ale co mogłem na to poradzić?
-Mógłby pan się tak do niej nie odzywać?-spytałem retorycznie,próbując brzmieć spokojnie,ale jednak nie wyszło mi to za dobrze.Facet przechylił głowę w bok i marszcząc brwi.
-Kim ty do cholery jesteś,żeby mówić mi,co mam robić?-prychnął i pokręcił rozbawiony głową,po czym złapał nadgarstek dziewczyny i przyciągnął ją do siebie.Na sam ten widok,na moich rękach pojawiły się widoczne żyły.Pokręciłem głową w niedowierzaniu.
-Tato-wymamrotała zakłopotana dziewczyna,a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.-Cicho.-przerwał jej ojciec,na co zacisnęła wargi.
Poczułem niewyobrażalną chęć uderzenia mężczyźnie w twarz.Ale jedyne co mogłem zrobić to chwycić dłoń brunetki i przyciągnąć ją z powrotem do siebie.Cassie spojrzała na mnie w szoku,zanim znowu przeniosła wzrok na rozzłoszczonego ojca.
-Jeszcze raz zrobi pan coś swojej córce to przysięgam,że nie ręczę za siebie.-splunąłem,zanim pociągnąłem dziewczynę za sobą w kierunku plaży.
Cassie's POV
Odwróciłam głowę w tył,żeby ujrzeć widok wmurowanego taty,stojącego w miejscu.Zacisnęłam ponownie usta i wróciłam wzrokiem przed siebie.Szłam obok Justina,wciąż trzymając jego dłoń.Kurwa.Dotykam dłoni Justin'a Bieber'a z jego własnej woli.
Szatyn zaprowadził mnie na jedną z kładek wędkarskich.Usiedliśmy na pomoście,a ja spojrzałam na jego twarz.Jego szczęka wciąż była zaciśnięta,ale wyraz twarzy trochę złagodniał.I dobrze.Przerażał mnie widok zdenerwowanego Justin'a.Patrzyłam przez chwilę jak usta chłopaka otwierają się w celu powiedzenia czegoś,ale po chwili i tak zostają zamknięte,jakby rezygnował.Czekałam tylko,aż zada to pytanie.
-Twój tata zawsze taki był?-wychrypiał niepewnie.Tak.Właśnie o to pytanie mi chodziło.
-Nie.-powiedziałam krótko,patrząc przed siebie i zerkając kątem oka zauważyłam,jak Justin unosi wyczekująco brew,abym kontynuowała.Wypuściłam z ust głośne westchnienie i spuściłam wzrok na swoje palce,bawiąc się nimi.
-Od śmierci mojej mamy stał się dla mnie surowy,zaczął dawać mi kary za byle co i po prostu ciągle mnie kontroluje,zaczyna mnie to męczyć.-mruknęłam z wyrzutem i podniosłam wzrok na chłopaka.W jego oczach było widać już lekki żal.Proszę,nie.-To dlatego taka się stałam.Zaczęłam palić,uciekać z domu i pyskować.Chciałam po prostu zerwać tą całą rutynę i być wolna.Wiem,że głupio postępuję ale ja też potrzebuję zrozumienia.
-Twoja mama nie żyje?-uniósł pytająco brwi,ale nie oczekiwał odpowiedzi-współczuję Ci,naprawdę Ci współczuję-powiedział,a ton Jego głosu był po prostu szczery-wiem,jak to jest,kiedy bliska Ci osoba odchodzi-na Jego twarzy pojawił się smutek,zakłopotanie,złość i sama nie wiem co jeszcze,emocje były pomieszane.
-Tobie też ktoś umarł?-wypaliłam. Kurwa,przecież on nie chce o tym gadać. Byłam po prostu ciekawa,nie złośliwa.
-Nie.Ona odeszła- Ona.- ale to chyba jeszcze gorsze,co nie? Twoja mama nie chciała umrzeć, nie zrobiła tego z własnej woli. A Chloe?-pokręcił głową i przełknął ślinę- Chloe odeszła. Po prostu mnie zostawiła. Zostawiła mnie z tym całym gównem całkowicie samego.Z tym całym GÓWNEM. Skąd ja to znam. Zapanowała niezręczna cisza,nie chciałam się go wypytywać o ta całą sytuację,chociaż bardzo chciałam o tym wiedzieć.
-Kiedy zginęła twoja mama?-Naprawdę? N a p r a w d ę? Ja prowadzę wojnę z samą sobą,żeby się nie wypytywać,a ty tak po prostu zadajesz to pytanie? Nie oszukujmy się,ja naprawdę chciałam się mu wygadać. Nie wiem dlaczego,nie wiem.
-Dwa lata temu,wypadek samochodowy-mruknęłam poprzedzając jego następne pytanie,przez co od razu na mnie spojrzał.
Ciemna,burzliwa noc,silne ręce zaczęły mną potrząsać,otworzyłam sennie oczy.
-Tata?-wymamrotałam i popatrzyłam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Trzecia w nocy.
-Wstawaj,Cassie,musimy jechać do szpitala-powiedział poddenerwowany.
-Do szpitala? Po co?-popatrzyłam na niego. Był zdenerwowany,cholernie zdenerwowany i smutny.
- Mama... Twoja mama miała wypadek-wykrztusił,wyciągając do mnie moją bluzę-ubierz to i chodź,proszę Cię Cassie-powiedział z desperacją w głosie. Na słowo wypadek podniosłam się do pozycji siedzącej.Wzięłam bluzę do ręki i szybko wstałam z łóżka.
-Jedźmy,szybko-pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do auta,dopiero tam ubrałam bluzę. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie,że jestem w moich domowych papciach ,jednak nie chciałam się wracać do domu. Tata odpalił samochód,nie odzywając się już więcej. Jechał szybko. Nie zatrzymał się nawet na czerwonych światłach,ale nie obchodziło mnie to wtedy,chciałam być obok mamy.
-To musiało być trudne,prawda?-z moich wspomnień wyrwał mnie głos Justina.
-Tak-pokiwałam głową i popatrzyłam na szumiącą wodę.
Biegliśmy do sali,którą wskazała nam pielęgniarka,weszliśmy tam szybko. Jednak zobaczyłam tylko dwie rzeczy. Blade ciało i prostą kreskę na monitorze.
-Było już za późno-do moich uszu dotarł głęboki głos lekarza. Potem tylko upadek na kolana i rozmazany obraz.
-Myślę,że ten Ktoś na górze potrzebował kogoś dobrego,nie sądzisz?-zapytał. Ten ktoś na górze. Do tego kogoś mama codziennie się modliła,zawsze miała krzyż na szyi. Była taką dobrą osobą. Dlaczego bóg nie mógł dać jej chociaż kilku lat? Byłoby mi łatwiej,pomogłaby mi dojrzeć i dorosnąć w odpowiednim czasie,jednak to wszystko działo się zbyt szybko. A tata mi nie pomógł. Jednak uśmiechnęłam się na słowa Justina i pokiwałam głową.
-Tak,pewnie tak-mruknęłam cicho,czując,jak robi mi się zimno- a Chloe? Opowiesz mi o tym? Jeśli nie chcesz to oczywiście nie musisz-zastanawiał się przez chwilę i w końcu pokiwał głową.
-Poznaliśmy się przez naszych znajomych,już od początku mi się spodobało i po kilku spotkaniach była już moja-uśmiechnął się głupio- no i byliśmy ze sobą 20 miesięcy,tylko,że wtedy ja popadłem w gówno,moi rodzice się rozwiedli,młodsze rodzeństwo ciągle płakało,mama płakała,wszyscy byli tym załamani,a ona mnie pocieszała-przetarł twarz dłońmi i odetchnął.
-Tak,chcę-westchnąłem i podniosłem głowę,patrząc na nią. Ciężko było mi mówić o tym wszystkim i na samą myśl o tym mój żołądek się ściskał,jednak w Cassie było coś takiego,co mnie do niej ciągnęło i nie wiedząc czemu chciałem jej to opowiedzieć-pocieszała mnie,ale raz się pokłóciliśmy,poszedłem na imprezę i przypadkowo spotkałem dilera,sprzedał mi trochę,zaćpałem raz,drugi,trzeci,aż w końcu się uzależniłem. Dlatego zdenerwowało mnie to,że twój ojciec tak do mnie powiedział-wytłumaczyłem się szybko.Dziewczyna spuściła głowę i wymamrotała niewyraźne "przepraszam" na co skinąłem głową-raz przyłapała mnie na gorącym uczynku.
Siedziałem w pokoju z głową nachyloną nad stołem i przez banknot wciągałem idealnie ułożoną kreskę. Nagle usłyszałem jak drzwi do pokoju otworzyły się i zobaczyłem tam moją dziewczynę.
-Co ty do chuja tutaj robisz?-podniosłem się szybko z łóżka i podszedłem do niej.
-To nie...bo...kurwa-zacząłem próbować się tłumaczyć,jednak nie wychodziło mi to za dobrze,na co wypuściłem głośne westchnienie.-Nie widziałaś tego-złapałem ją za ramiona,patrząc intensywnie w jej oczy-Nikt nie może o tym wiedzieć,rozumiesz?
Dziewczyna patrzyła na mnie z żalem ale jak i ze złością.Widziałem,jak powstrzymywała chęć wypuszczenia łez z jej zaszklonych oczu,co nie wyszło jej najlepiej,ponieważ po chwili spłynęły one po jej policzkach.
-Dlaczego to robisz?-spytała cicho,a ja poczułem ukłucie w sercu.Ten widok spowodował,że poczułem żal,co było dla mnie czymś nowym.
Nie odpowiedziałem nic tylko wypuściłem ją z uścisku,zaciskając wargi.Bałem się cokolwiek powiedzieć,by bardziej jej nie zmartwić.Wróciłem do swojego poprzedniego miejsca i posprzątałem na stoliku,udając,że nie było tego pytania.
-Odpowiedz mi.-powiedziała bardziej stanowczym głosem,jednak nie wzruszyło mnie to.Nie chciałem jej o tym mówić,była zbyt wrażliwa.
Kiedy nie odpowiadałem,Chloe pokręciła jedynie głową i wyszła z pokoju,trzaskając drzwiami.Spojrzałem tylko w tamtą stronę i usiadłem na łóżku,chowając zrezygnowany twarz w dłoniach.
Westchnąłem ciężko i pokręciłem głową,wyrzucając te wspomnienia z głowy.Popatrzyłem na Cassie,która patrzyła na mnie z zaciekawieniem.Dostrzegłem u niej nutkę smutku w oczach.
-Coś nie tak?-zmarszczyłem niepewnie brwi,obserwując jak dziewczyna nerwowo bawi się palcami.
-Po prostu nie rozumiem,dlaczego życie płata nam takie figle.I nie rozumiem,dlaczego ludzie odchodzą,a najbardziej nie rozumiem,dlaczego odchodzą w tak nieoczekiwanym momencie.W momencie kiedy najbardziej ich potrzebujesz.To wszytko jest tak niesprawiedliwe-powiedziała prawie szeptem,na co od razu pokiwałem głową.
-Też tego nie rozumiem-powiedziałem cicho,spoglądając na wodę.
Przyjemna cisza ogarnęła naszą dwójkę,jedyne co było słychać to delikatny szum morza.Nie sądziłem,że znajdę jeszcze kogoś,kto mnie zrozumie.Po odejściu Chloe trwałem w przekonaniu,że już na zawsze zostanę sam ze swoimi myślami.Jednak w końcu ktoś zmienił moje nastawienie.W końcu ktoś mnie wysłuchał,a co najlepsze zrozumiał.Ta dziewczyna jest wyjątkowa i nie zamierzam tym razem tak łatwo odpuścić.Cassie,jesteś gotowa na nowy rozdział w Twoim życiu?
-Twoja mama nie żyje?-uniósł pytająco brwi,ale nie oczekiwał odpowiedzi-współczuję Ci,naprawdę Ci współczuję-powiedział,a ton Jego głosu był po prostu szczery-wiem,jak to jest,kiedy bliska Ci osoba odchodzi-na Jego twarzy pojawił się smutek,zakłopotanie,złość i sama nie wiem co jeszcze,emocje były pomieszane.
-Tobie też ktoś umarł?-wypaliłam. Kurwa,przecież on nie chce o tym gadać. Byłam po prostu ciekawa,nie złośliwa.
-Nie.Ona odeszła- Ona.- ale to chyba jeszcze gorsze,co nie? Twoja mama nie chciała umrzeć, nie zrobiła tego z własnej woli. A Chloe?-pokręcił głową i przełknął ślinę- Chloe odeszła. Po prostu mnie zostawiła. Zostawiła mnie z tym całym gównem całkowicie samego.Z tym całym GÓWNEM. Skąd ja to znam. Zapanowała niezręczna cisza,nie chciałam się go wypytywać o ta całą sytuację,chociaż bardzo chciałam o tym wiedzieć.
-Kiedy zginęła twoja mama?-Naprawdę? N a p r a w d ę? Ja prowadzę wojnę z samą sobą,żeby się nie wypytywać,a ty tak po prostu zadajesz to pytanie? Nie oszukujmy się,ja naprawdę chciałam się mu wygadać. Nie wiem dlaczego,nie wiem.
-Dwa lata temu,wypadek samochodowy-mruknęłam poprzedzając jego następne pytanie,przez co od razu na mnie spojrzał.
Ciemna,burzliwa noc,silne ręce zaczęły mną potrząsać,otworzyłam sennie oczy.
-Tata?-wymamrotałam i popatrzyłam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Trzecia w nocy.
-Wstawaj,Cassie,musimy jechać do szpitala-powiedział poddenerwowany.
-Do szpitala? Po co?-popatrzyłam na niego. Był zdenerwowany,cholernie zdenerwowany i smutny.
- Mama... Twoja mama miała wypadek-wykrztusił,wyciągając do mnie moją bluzę-ubierz to i chodź,proszę Cię Cassie-powiedział z desperacją w głosie. Na słowo wypadek podniosłam się do pozycji siedzącej.Wzięłam bluzę do ręki i szybko wstałam z łóżka.
-Jedźmy,szybko-pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do auta,dopiero tam ubrałam bluzę. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie,że jestem w moich domowych papciach ,jednak nie chciałam się wracać do domu. Tata odpalił samochód,nie odzywając się już więcej. Jechał szybko. Nie zatrzymał się nawet na czerwonych światłach,ale nie obchodziło mnie to wtedy,chciałam być obok mamy.
-To musiało być trudne,prawda?-z moich wspomnień wyrwał mnie głos Justina.
-Tak-pokiwałam głową i popatrzyłam na szumiącą wodę.
Biegliśmy do sali,którą wskazała nam pielęgniarka,weszliśmy tam szybko. Jednak zobaczyłam tylko dwie rzeczy. Blade ciało i prostą kreskę na monitorze.
-Było już za późno-do moich uszu dotarł głęboki głos lekarza. Potem tylko upadek na kolana i rozmazany obraz.
-Myślę,że ten Ktoś na górze potrzebował kogoś dobrego,nie sądzisz?-zapytał. Ten ktoś na górze. Do tego kogoś mama codziennie się modliła,zawsze miała krzyż na szyi. Była taką dobrą osobą. Dlaczego bóg nie mógł dać jej chociaż kilku lat? Byłoby mi łatwiej,pomogłaby mi dojrzeć i dorosnąć w odpowiednim czasie,jednak to wszystko działo się zbyt szybko. A tata mi nie pomógł. Jednak uśmiechnęłam się na słowa Justina i pokiwałam głową.
-Tak,pewnie tak-mruknęłam cicho,czując,jak robi mi się zimno- a Chloe? Opowiesz mi o tym? Jeśli nie chcesz to oczywiście nie musisz-zastanawiał się przez chwilę i w końcu pokiwał głową.
-Poznaliśmy się przez naszych znajomych,już od początku mi się spodobało i po kilku spotkaniach była już moja-uśmiechnął się głupio- no i byliśmy ze sobą 20 miesięcy,tylko,że wtedy ja popadłem w gówno,moi rodzice się rozwiedli,młodsze rodzeństwo ciągle płakało,mama płakała,wszyscy byli tym załamani,a ona mnie pocieszała-przetarł twarz dłońmi i odetchnął.
Justin's POV
-Na pewno chcesz mówić dalej?-usłyszałem speszony głos Cassie,co wybiło mnie z myśli.-Tak,chcę-westchnąłem i podniosłem głowę,patrząc na nią. Ciężko było mi mówić o tym wszystkim i na samą myśl o tym mój żołądek się ściskał,jednak w Cassie było coś takiego,co mnie do niej ciągnęło i nie wiedząc czemu chciałem jej to opowiedzieć-pocieszała mnie,ale raz się pokłóciliśmy,poszedłem na imprezę i przypadkowo spotkałem dilera,sprzedał mi trochę,zaćpałem raz,drugi,trzeci,aż w końcu się uzależniłem. Dlatego zdenerwowało mnie to,że twój ojciec tak do mnie powiedział-wytłumaczyłem się szybko.Dziewczyna spuściła głowę i wymamrotała niewyraźne "przepraszam" na co skinąłem głową-raz przyłapała mnie na gorącym uczynku.
Siedziałem w pokoju z głową nachyloną nad stołem i przez banknot wciągałem idealnie ułożoną kreskę. Nagle usłyszałem jak drzwi do pokoju otworzyły się i zobaczyłem tam moją dziewczynę.
-Co ty do chuja tutaj robisz?-podniosłem się szybko z łóżka i podszedłem do niej.
-To nie...bo...kurwa-zacząłem próbować się tłumaczyć,jednak nie wychodziło mi to za dobrze,na co wypuściłem głośne westchnienie.-Nie widziałaś tego-złapałem ją za ramiona,patrząc intensywnie w jej oczy-Nikt nie może o tym wiedzieć,rozumiesz?
Dziewczyna patrzyła na mnie z żalem ale jak i ze złością.Widziałem,jak powstrzymywała chęć wypuszczenia łez z jej zaszklonych oczu,co nie wyszło jej najlepiej,ponieważ po chwili spłynęły one po jej policzkach.
-Dlaczego to robisz?-spytała cicho,a ja poczułem ukłucie w sercu.Ten widok spowodował,że poczułem żal,co było dla mnie czymś nowym.
Nie odpowiedziałem nic tylko wypuściłem ją z uścisku,zaciskając wargi.Bałem się cokolwiek powiedzieć,by bardziej jej nie zmartwić.Wróciłem do swojego poprzedniego miejsca i posprzątałem na stoliku,udając,że nie było tego pytania.
-Odpowiedz mi.-powiedziała bardziej stanowczym głosem,jednak nie wzruszyło mnie to.Nie chciałem jej o tym mówić,była zbyt wrażliwa.
Kiedy nie odpowiadałem,Chloe pokręciła jedynie głową i wyszła z pokoju,trzaskając drzwiami.Spojrzałem tylko w tamtą stronę i usiadłem na łóżku,chowając zrezygnowany twarz w dłoniach.
Westchnąłem ciężko i pokręciłem głową,wyrzucając te wspomnienia z głowy.Popatrzyłem na Cassie,która patrzyła na mnie z zaciekawieniem.Dostrzegłem u niej nutkę smutku w oczach.
-Coś nie tak?-zmarszczyłem niepewnie brwi,obserwując jak dziewczyna nerwowo bawi się palcami.
-Po prostu nie rozumiem,dlaczego życie płata nam takie figle.I nie rozumiem,dlaczego ludzie odchodzą,a najbardziej nie rozumiem,dlaczego odchodzą w tak nieoczekiwanym momencie.W momencie kiedy najbardziej ich potrzebujesz.To wszytko jest tak niesprawiedliwe-powiedziała prawie szeptem,na co od razu pokiwałem głową.
-Też tego nie rozumiem-powiedziałem cicho,spoglądając na wodę.
Przyjemna cisza ogarnęła naszą dwójkę,jedyne co było słychać to delikatny szum morza.Nie sądziłem,że znajdę jeszcze kogoś,kto mnie zrozumie.Po odejściu Chloe trwałem w przekonaniu,że już na zawsze zostanę sam ze swoimi myślami.Jednak w końcu ktoś zmienił moje nastawienie.W końcu ktoś mnie wysłuchał,a co najlepsze zrozumiał.Ta dziewczyna jest wyjątkowa i nie zamierzam tym razem tak łatwo odpuścić.Cassie,jesteś gotowa na nowy rozdział w Twoim życiu?
świetny! zaczyna się rozkręcać, czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńfajny rozdział. :p
OdpowiedzUsuńCudo :) czekam na next
OdpowiedzUsuńCzad! Chce nexta już :)
OdpowiedzUsuń@niemaco_
Przepraszam za spam
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na moje fan fiction:
http://18th-street-jbff.blogspot.com/
"Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
http://priest-jbff.blogspot.com/
"Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
"Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać"
świetny :) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb i mam nadzieje ze od cb takze mg liczyc na komentarz
http://say-you-remember-me.blogspot.com :*